Obchodzony niedawno Międzynarodowy Dzień Wolontariusza przypomniał mi o pewnym zacnym algorytmie. Jego formuła brzmi: „dobro to jedyna rzecz, która się mnoży, kiedy się ją dzieli”.
W okresie przedświątecznym słowa te wybrzmiewają jakby mocniej – wtedy chętniej dzielimy się dobrymi czynami. Kiedy w ich praktykowaniu przezwyciężamy do tego trudności związane
z pandemią, nabierają one jeszcze bardziej szlachetnego wymiaru.
Obecnie dobrym uczynkiem są też działania, o których wcześniej raczej nie myśleliśmy w takim kontekście. Może to być np. zrobienie zakupów u lokalnego przedsiębiorcy, zamówienie pierogów wigilijnych w ulubionej restauracji czy choćby wykupienie vouchera na wiosenny weekend w hotelu w prezencie dla bliskich. Parafrazując klasyka – teraz wszyscy jesteśmy… Mikołajami.
Za to lubię grudzień.
W przestrzeni „dobrouczynkowości” zafunkcjonować chciał również rząd, dzieląc się finansowym szczęściem z samorządami. Drugie rozdanie (pierwsze nastąpiło w równie sympatycznym okresie kampanii wyborczej) tzw. Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych miało być łyżką miodu w beczce dziegciu, zwanej 2020 rokiem. Pomysł ciekawy – wyszło jak zawsze.
Nie wątpię, że w delegowaniu jakże potrzebnych środków kierowano się filozofią sprawiedliwości. Mam jednak dylemat, które z kryteriów sprawiedliwości opracowanych niegdyś przez Chaïma Perelmana było wiodące w tym procesie? Każdemu po równo? Każdemu według potrzeb? A może każdemu według zasług?
Obawiam się, że kierowano się tym ostatnim… Jak bowiem wyjaśnić fakt, że tym razem na liście beneficjentów rażąco brakuje samorządów, których włodarze nie identyfikują się jako „zasłużeni” dla obecnej władzy centralnej? Jako samorząd województwa złożyliśmy 45 wniosków na dofinansowanie projektów, których łączna wartość przekracza 1 mld zł. Przyznane środki sięgają finalnie 0,5% tej kwoty… Miliard złotych to niemal ¼ wartości całej edycji funduszu – nie jest więc dla nas zaskoczeniem, że nie otrzymaliśmy takiej sumy, ale dlaczego nasz region ze „ściany wschodniej” został tak bardzo pominięty? Dla porównania: samorządom z podkarpackiego łącznie przydzielono ponad 3 razy więcej środków niż tym z Warmii, Mazur i Powiśla, lubelskiemu – ponad 2 razy więcej. Z kolei tylko na wnioski samorządu województwa podlaskiego delegowano ponad 9 razy więcej (!) środków niż na wnioski samorządu naszego regionu.
Kiedy koronakryzys dotarł do kraju, naszą odpowiedzialnością jako gospodarzy regionu była troska i pomoc tam, gdzie najbardziej jej potrzebowano – w służbie zdrowia i gospodarce. Dzieląc szybko przeprogramowane, niezwykle potrzebne fundusze unijne i środki z budżetu województwa, nie zwracaliśmy uwagi na to, czy dany szpital funkcjonuje pod zwierzchnictwem rządu, powiatu czy gminy. Pomagaliśmy wszystkim.
W przypadku Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych wspomniany na początku algorytm nie zadziałał. Podzielone przez władze centralne dobro zamiast się pomnożyć, znów dzieli…