Na warmii i mazurach powołany został regionalny think tank – Centrum Myśli Ludowej, jego zadaniem jest analiza bieżącej sytuacji politycznej w kraju i regionie, tworzenie raportów, artykułów oraz budowa strategii działania.
Poniżej znajduję się pierwszy artykuł napisany przez inicjatora i koordynatora grupy – Wojciecha Ziober:
Jesteś pionkiem na wielkiej szachownicy
W dzisiejszym świecie wielu czuje się lub kreuje na indywidualistę. Ma to związek z tym, że popkultura wspiera różnorodność w każdej postaci, społeczeństwo zachęca do podążania własną ścieżką i namawia do myślenia „poza pudełkiem” – skądinąd to bardzo pożądane wartości. Dzięki nim rozwijamy krytyczne myślenie i nie boimy się wyrażać własnego zdania. Ale jest też druga strona medalu – to ryzyko obniżonej autokrytyki i złudne poczucie fachowości. Przez to bardzo dobrze znamy się na polityce, wiemy, jak powinno być urządzone społeczeństwo, by wszystkim żyło się lepiej, ale przede wszystkim czujemy się osobami, które mają swoje zdanie i „nikt nam nie będzie mówił co mamy robić!” A jak ktoś spróbuje naruszyć nasze poczucie indywidualności, to wyjdziemy strajkować albo ustawimy nową nakładkę na zdjęcie profilowe na facebook’u… Ale czy na pewno nie dajemy sobą manipulować, nie podążamy we wskazanym przez kogoś kierunku, czy nie pozwalamy się wtłaczać w formy? A wszystko dlatego, że wydaje się nam, że sami tego chcemy? Zróbmy sobie przysługę i sprawdźmy…
Praktycznie każdy zna przynajmniej jednego „eksperta” ds. żeglugi powietrznej oraz procedur i protokołów państwowych związanych z lotnictwem. Wystarczy, że pojawi się w eterze hasło „Smoleńsk”, a po całym kraju, od osiedlowego sklepu spożywczego po gmachy uczelni wyższych, przetaczają się dyskusje i spory – jak to było faktycznie. Zazwyczaj dzieje się to kilka razy do roku, pomimo iż od wydarzenia, minęło ponad 10 lat. Mało kto zwraca wówczas uwagę, że gdzieś obok dzieją się wydarzenia równie ważne a może nawet ważniejsze, bo mające duży wpływ na teraźniejszość. Na początku tego roku wypłynęły kompromitujące nagrania z rozmów służbowych obecnego prezesa Orlenu, następnie przyglądano się wnikliwie źródłom jego pokaźnego majątku. W ciągu paru tygodni, gdy cała przestrzeń medialna Polski zaczęła się wypełniać tą sprawą, nagle pojawiły się nagrania z rozmów premiera Tuska z panem Edmundem Klichem i znów w mediach na nowo rozgorzał temat katastrofy, a w sklepach spożywczych oraz gmachach uczelni „eksperci” dywagowali nad wydarzeniem sprzed dekady, w znakomitej większości zapominając, co było głównym tematem serwisów informacyjnych jeszcze 4 dni wcześniej. Takie zjawisko jest typową manipulacją, i do tego manipulacją chyba najczęściej stosowaną oraz nadal niezwykle skuteczną. Odwrócenie uwagi jest strategią, której zadaniem jest kontrola społeczeństwa. Zamiast spierać się z argumentami w kłopotliwych sprawach istotnych, przekierowuje się uwagę publiczną od dokonywanych zmian politycznych lub ekonomicznych na płaszczyzny mniej istotne. Dzięki temu jesteśmy zajęci, ciągle zajęci i nie mamy czasu na myślenie o ważnych dla nas problemach.
Trzeba zacisnąć pasa, bo… Przyszedł kryzys, a wraz z nim zmiany, społeczeństwo godzi się w sposób milczący lub wręcz z aprobatą na nowe restrykcje albo nowe daniny – dla dobra ogółu. Bardzo często są to „rozwiązania” sztucznie wytworzonego problemu lub wykorzystanie nadarzającej się okazji, aby spotęgować poczucie zagrożenia i osiągnąć zamierzone cele. Właśnie z tym mamy do czynienia obecnie, z pandemią COVID-19 w tle, ciągle pojawiają się nowe podatki – lekko szacując, przez ostatnie 12 miesięcy wprowadzono ok. 20 nowych podatków, a na horyzoncie pojawiają się nowe, w tym podniesienie kwoty składki zdrowotnej. Bardziej namacalnym przykładem może być tzw. podatek cukrowy, wprowadzany rzekomo z troski o zdrowie Polaków. Troska ta polega na tym, że konsument zapłaci po prostu więcej za produkt. Gdyby faktycznie głównym celem była walka z otyłością (która w Polsce nie jest aż tak duża), wprowadzić należałoby szeroko zakrojone akcje informacyjne albo zwiększyć liczbę zajęć fizycznych w szkołach.
Jeżeli chcesz ugotować żabę żywcem, to nie wrzucasz jej od razu do wrzątku, ale wkładasz ją do zimnej wody i stopniowo podgrzewasz. To dość makabryczne porównanie, ale sami jesteśmy tymi żabami, a woda wokół nas jest już bardzo gorąca, mimo że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Najprościej ukazać te zmiany, posiłkując się lubianym przez wszystkich rowerem. Średnia cena roweru turystycznego wg. GUS w roku 2000 wynosiła, 443,27 zł natomiast w 2017 mamy już 1 520,77 zł co stanowi wzrost wartości o 343%. Niestety dynamika średniego krajowego wynagrodzenia nie rekompensuje nam tej zmiany, która wynosi 222%. W gospodarce znajdziemy więcej towarów z taką dysproporcją wzrostu cen. Na horyzoncie widać kolejne podatki, których celem jest uszczuplenie portfeli obywateli w tym podatek katastralny, który jest niczym innym jak podatkiem wywłaszczeniowym.
Aby zmiany nie były zbyt drastyczne, społeczeństwo należy na nie przygotować i zakomunikować, że są dla ich dobra. Przykładem może tu być rok 2009, gdy zaczęło się wspominać o konieczności podniesienia podatku VAT z 22% na 23% i z 7% na 8%, w 2010 zapowiedziano, że jest to konieczne dla polepszenia życia obywateli oraz że jest to rozwiązanie czasowe na okres 3 lat – owe trzy lata trwają już ponad dekadę i prędzej doczekamy się podniesienia podatku VAT niż sprowadzenia go do poprzedniego poziomu
„Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa. To jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie […] sytuacja epidemiczna jest opanowana. Jest coraz mniej zachorowań, dlatego wszystkich zapraszam: śmiało idźcie do urn wyborczych 12 lipca”. Jest to bardzo ciekawy cytat, i nie chodzi tu o treść, ale o formę. W taki sposób dorosły mówi do dziecka – „cieszę się, że nie boisz się już tego psa. To dobre podejście, nic Ci się nie stanie, pies jest na uwięzi. Dlatego śmiało chodź pobiegać na podwórku”. Jeżeli w jakikolwiek sposób podchodzimy bezrefleksyjnie do takich wypowiedzi i nie zastanawiamy się, czy pies przypadkiem nie zerwie się z uwięzi, to stawiamy się w roli mentalnego dziecka i wszystkie komunikaty przyjmujemy jak dziecko.
Obecnie to emocje rządzą światem. W reklamie, polityce, popkulturze, a czasem i nawet w nauce, reakcje są wywoływane za pomocą emocji. Reklamy krzyczą „kup teraz”, trenerzy mentalni krzyczą „zrób teraz”. Marketing polityczny jasno mówi, że najlepsza kampania to taka, która odwołuje się do emocji. Politycy są często dobrymi marketingowcami, mimo że jako odbiorcy na pierwszy rzut oka tego nie widzimy. W lipcu 2017 roku partia rządząca chciała przeprowadzić znaczącą reformę sądownictwa, wszystkie media o tym mówiły, pewne grupy społeczne zaczynały strajkować, a na samej sali sejmowej podczas obrad zaczynało się robić zbyt merytorycznie. Na tyle merytorycznie, że obywatele zaczynali się zastanawiać nad istotą owej zmiany. Wówczas jeden z posłów, „bez żadnego trybu” wszedł na mównicę i zarzucił opozycji morderstwo brata, wzbudzając tym ogólnokrajową sensację i przykrywając tym samym istotę sprawy pierwotnej, a społeczeństwo zareagowało pod wpływem emocji w kierunku sensacji – genialne w swojej prostocie posunięcie.
Ignorancja wyborców to klucz do utrzymania władzy. By ją osiągnąć, stosuje się bardzo proste mechanizmy, po pierwsze nie zachęca się społeczeństwa do pogłębiania wiedzy ani analizy problemów, a zamiast tego podaje się gotowe informacje z wykorzystaniem niewielkiej ilości technicznej nomenklatury, której zadaniem jest przekonanie odbiorcy o fachowości i prawdziwości informacji. Mistrzem w przekazywaniu tego typu informacji jest telewizja publiczna. W kwietniu tego roku wyemitowany został reportaż o plantacjach szparagów w Niemczech i mniejszej ilości pracowników sezonowych z Polski na wyżej wymienionych plantacjach. Istotą reportażu było to, że ze względu na dynamicznie rozwijającą się gospodarkę, rosnące płace oraz programy socjalne, Polakom nie opłaca się pracować za granicą. Dodatkowo podczas reportażu na pasku informacyjnym widniał napis „rosnące zarobki Polaków irytują Niemców”. W dużym uproszczeniu, mamy podaną informację mówiącą o tym, że nasz kraj dogania pod względem bogactwa jeden z najbardziej majętnych krajów UE, oczywiście padają tam techniczne słowa klucze. Wystarczy chwila, aby sprawdzić fakty: poziom inflacji w naszym kraju jest jednym z największych w Europie, liczba zamykanych przedsiębiorstw jest największa od dekad, liczba narodzin dzieci jest bardzo niska, za to zgonów największa od drugiej wojny światowej. Te cztery czynniki pokazują nam, że daleko nam do potęgi ekonomicznej.
Następnym aspektem manipulacji społecznej jest promowanie przeciętności, tak w sferze naukowej, jak i publicznej. Za przykład może nam posłużyć mityczna klasa średnia i jej zarobki. W kwietniu ubiegłego roku wiceminister finansów w jednym z wywiadów mówił o tym, że szczytem marzeń Polaków jest pensja 4000 zł brutto, bo jest to pensja klasy średniej. Warto zwrócić uwagę, że owe 4000 zł brutto to ok. 2907 zł na rękę, pomimo tego, że pracodawcę kosztujemy wówczas ponad 4800 zł. W tej wypowiedzi mamy ukrytych kilka ciekawych zabiegów, po pierwsze samo nauczenie społeczeństwa mówienia o swoich wypłatach w kwotach, których fizycznie nie otrzymują, jest ogromnym wyczynem. Dodatkowo utwierdzanie ich w poczuciu, że są we właściwym miejscu i nie ma potrzeby, by dalej dążyli do pomnażania majątków, bo w domyśle ponad klasą średnią są ludzie bogaci, a niestety w opinii publicznej mówienie o kimś, że jest bogaty, nie ma pozytywnych konotacji. Te zabiegi są tworzone po to, by społeczeństwo czuło i chciało się czuć przeciętnymi.
Nie rozumiemy i nie znamy mechanizmów zachodzących w społeczeństwie i kraju, w rozmowach z innymi narzekamy na swoją sytuację, ale podświadomie czujemy się winni sami przed sobą, że jesteśmy w miejscu, w którym się znajdujemy, a nie w miejscu, w którym chcielibyśmy być. Takie zjawisko może być spowodowane celowo, by pogłębiać nasze poczucie winy, dzięki temu zamiast buntu przeciwko szeroko rozumianemu systemowi otrzymamy jednostkę, która źródeł swoich niepowodzeń upatruje wyłącznie w sobie. Przerzucanie winy na społeczeństwo również jest stosunkowo powszechne. Pod koniec 2020 roku, gdy w całym kraju trwały strajki, władza zaczęła oskarżać opozycję o to, że ma krew na rękach Polaków, jednocześnie wpędzając uczestników w poczucie winy, bo rzekomo znacząco przyczynili się do rozprzestrzeniania wirusa SARS-CoV-2.
Profesor Noam Chomsky to wybitny językoznawca, filozof i działacz polityczny. Ten amerykański naukowiec został uznany przez New York Times za jednego z najważniejszych myślicieli nowożytnych. Jednym z jego dzieł była analiza strategii manipulacji masowej we współczesnym świecie oraz systematyka 10 sposobów manipulacji. Owe punkty zostały omówione w tym artykule, ale w kontekście naszego kraju. Ostatnim punktem według Chomsky’ego jest postulat, by władza poznała ludzi lepiej niż oni sami siebie.
A teraz spróbuj odpowiedzieć sobie na jedno pytanie.
Dlaczego o tym wszystkim dowiadujesz się dopiero teraz?