Senator i Posłowie Gotowi do Pracy!
post po wyborczy

Nowo wybrani Senator Gustaw Marek Brzezin i Posłowie Urszula Pasławska, Zbigniew Ziejewski rozpoczynają swoją nową kadencję. To ogromny sukces, który jest efektem długotrwałej pracy, zaangażowania i solidnej współpracy. Kampania wyborcza była wyjątkowo intensywna. Nowo wybrani kandydaci pracowali nieustannie, mobilizując wyborców i stawiając czoła trudnym wyzwaniom. Prezentowali swoje wizje, wartości i zapał, co zaowocowało zdobyciem przez nich mandatów.

Należy także podkreślić, że sukces wyborczy Senatora i Posłów to także owoc wspólnej pracy i wsparcia ich zespołów oraz ludzi, którzy wierzyli w ich umiejętności i cele. To dowód na to, jak znacząca może być synergia wspólnego działania. Warto także serdecznie podziękować wszystkim kandydatom, którzy brali udział na listach trzeciej drogi. Ich udział w wyborach to ważny element demokracji, który wzbogaca dyskusję i oferuje wyborcom różnorodność wyborczych opcji. 

Na poziomie kraju, ruch Trzecia Droga zdobył znaczące poparcie, osiągając 14,4% głosów. Teraz, nowo wybrani przedstawiciele z naszego regionu przystępują do etapu pełnienia swoich obowiązków w parlamencie. To czas na wdrożenie w życie obietnic i planów wyborczych. Wyjątkowo ważne jest to, że podejmują się pracować na rzecz społeczności i regionu z których zostali wybrani.

Komuny dwie…
Stanisław_Żelichowski_Sejm_05

rozmowa ze Stanisławem Żelichowskim, posłem 8 kadencji, Ministrem Środowiska 4 rządów Rzeczpospolitej Polskiej

DK: Niektórzy obserwując działania obecnej ekipy rządzącej, porównują ją do czasów PRL-u, czyli mówiąc wprost – komuny.  Widzi Pan jakieś analogie?

SŻ:  Są podobieństwa i naturalnie są różnice, ale modus operandi jest ten sam.  Centralizacja rządzenia, nepotyzm, korupcja, nieudolność. Ta ostatnia od początku była widoczna gołym okiem, chyba że ktoś patrzy, a nie widzi… co się niestety zdarza w tzw. ludzie pisowskim.  Otóż za poprzedniej komuny, jak „coś nie szło”, a ciągle coś nie szło, to dla uspokojenia opinii publicznej, powoływano w tym zakresie komisję. W przypadku, gdy dalej nie szło, a dana komisja niczego nie odkryła, powoływano kolejną komisję i tak da capo. Tak czy inaczej, sprawy się toczyły swoim torem, a opinia publiczna zajęta już była innymi tematami. Nie mówiąc już o tym, że pojęcie opinia publiczna” w takim uniwersum to raczej humbug, czyli rozpływająca się na naszych oczach abstrakcja. W obecnej, tzw. prawicowej komunie, komisja byłaby zbyt dużym ryzykiem, bo trzeba byłoby przekazać jej jakąś władzę, prerogatywy, a te mogłyby uderzyć w rządzących. Teraz więc antidotum na wszelkie problemy, które zwykle rząd sam stwarza, są odpowiednie projekty, zazwyczaj PR-owo opakowane i prezentowane w power-poincie. Styl władzy się nie zmienił, ale technologia poszła do przodu… Odpowiednia agencja marketingowa za „drobne kilkaset tysięcy” może przygotować znakomicie wyglądającą, nowoczesną prezentację, której odbiór przyniesie wrażenie Zachodu. Jeśli brak jest mieszkań, to „obstalujemy” sobie piękny projekt budowy 100 tysięcy mieszkań, i wszyscy się cieszą. A to, że w ciągu 8 lat udaje się wykonać tylko śladowe ilości okrzykniętego sukcesu, to już nikogo jakby nie interesuje, wszyscy zdążyli już zapomnieć, jakie cele ten piękny projekt zawierał. Podobnie z energią, paliwem, samochodami, etc. Pamiętamy prezentację Mateusza Morawieckiego na temat miliona samochodów elektrycznych.  Gdzie one są?

DK: Sugeruje pan zatem, że poprzez socjotechnikę i manipulację społeczeństwo nie orientuje się, że jest oszukiwane?

SŻ: Podobnie jak w pierwszej lewicowej komunie, mamy do czynienia z manipulacją na gigantyczną skalę. Starorzymska zasada kupiecka głosiła: caveat emptor, czyli kupujący strzeż się. Wszyscy jesteśmy nie tylko konsumentami na rynku, ale także odbiorcami tych karkołomnych figur retorycznych, które mają za zadanie uśpić naszą czujność. Gdy się słucha na przykład premiera Morawieckiego, można dojść do wniosku, że to oni są w opozycji, że przez ostatnie 8 lat rządził Donald Tusk wespół z Angelą Merkel, Komisją Europejską, pod rękę z Putinem i Łukaszenką. Nasi rządzący widząc, że im nie idzie, że to co miało rosnąć spada, a co miało spaść rośnie, nie chcą po prostu brać tego bałaganu, tego „polskiego nieładu” na własne konto i odpowiedzialność, obrzucają więc błotem kogo mogą, zgodnie z zasadą „najlepszą obroną jest atak”.  Jest to jednak zjawisko bez precedensu, które nawet w lewicowej komunie nie występowało tak intensywnie, chyba że w pierwszych latach po wojnie, gdy wszystkie niedociągnięcia zrzucano na przedwojenną sanację. Rzeczpospolita zasługuje w końcu na rząd odpowiedzialny, taki, co nie demoluje państwa i prawa i potrafi rozliczyć się uczciwie z własnego działania.

DK: Obecny rząd nie ma osiągnięć w szeroko rozumianej administracji publicznej, w takich obszarach jak sądownictwo, edukacja czy służba zdrowia, ale teraz chwali, się że zapewnia nam bezpieczeństwo, jak nikt inny by nie potrafił…

SŻ: Ten rząd kocha się chwalić. Szczególnie lubi to robić w takich dziedzinach, gdzie sprawy są nieweryfikowalne. Bezpieczeństwo nadaje się do tego idealnie. Nasuwa się refleksja historyczna. Przed wojną mieliśmy być mocarstwem kolonialnym, choć nie mieliśmy kolonii. Ale i tak byli politycy, którzy krzyczeli, że jesteśmy mocarstwem i jakby co, to nawet „guzika nie oddamy”. Oddaliśmy kraj cały… a rząd szybko uciekł z Polski. Dziś też uderza się w podobne tony. Wstaliśmy z kolan, machamy mieczykiem sąsiadom z lewa i z prawa. Zdążyliśmy się już pokłócić ze wszystkimi, nawet ostatnio z Węgrami, Czechami, nawet z Ukrainą, strzelamy ostro do Niemiec, które są naszym głównym partnerem gospodarczym i całej Unii, bo… chcemy zaimponować obywatelom w Końskich i Szczebrzeszynie. Bo tam się wygrywa wybory… Taka postawa powoduje nie tylko konflikty na zewnątrz, ale i wewnątrz polskiego społeczeństwa. Jesteśmy tak bardzo skłóceni, jak nigdy dotąd. Bo niby, kto nie jest z nami, to zdrajca… Tak, jakby jedność narodu, solidarność społeczna, nie były elementem naszego bezpieczeństwa. Jak gdyby wewnętrzne kłótnie, nawet te w rodzinie i w różnych środowiskach, nie osłabiały ducha narodu, nie powodowały rany, która może się już nie zagoić. Do pełnego bezpieczeństwa jest nam dzisiaj dalej niż na Madagaskar, który miał być kiedyś naszą kolonią…

DK: W tym sensie trudno się z panem nie zgodzić.  Ale mówiąc o bezpieczeństwie, mamy na myśli konkretnie bezpieczeństwo ekonomiczne, socjalne, militarne…

SŻ:  Jak jednak można mówić o bezpieczeństwie ekonomicznym, jeśli co najmniej jedna trzecia budżetu jest poza kontrolą parlamentu? My nawet nie wiemy, w jakim stanie są nasze finanse publiczne. Wiemy, że są w złym… że nasz deficyt budżetowy przekroczy w tym roku zapewne 5  proc. PKB, więcej niż za rządów PO- PSL, a dług publiczny powiększy się o setki miliardów złotych.  W sumie ten dług, i zwłaszcza jego obsługa, zwiększy się o niebotyczne kwoty, większe niż te sprokurowane przez wszystkie poprzednie rządy po 1989 roku razem wzięte! A przecież udział inwestycji w PKB jest znacznie niższy niż za rządów PO-PSL. O bezpieczeństwie wewnętrznym także trudno mówić w państwie, gdzie policja jest marionetkowa, zorientowana na ochronę rządzących, bez niezbędnych kwalifikacji, a jej komendant rozwala chwacko gmach siedziby głównej policji sprezentowanym granatnikiem i nie tylko nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności, ale otrzymuje jeszcze status osoby pokrzywdzonej! Rząd chwali się najbardziej silną armią… To dlaczego wojskowe helikoptery gubią zapalniki i nie mogą ich znaleźć, dlaczego białoruskie śmigłowce latają nad Białowieżą niezauważone przez nasze służby, gdyż podobno leciały za nisko, dlaczego ruska rakieta przeleciała swobodnie przez pół Polski i przez pół roku nie można było jej znaleźć, nawet żaden leśnik nie potrafił, gdyż akurat podobno leciała za wysoko.  Na szczęście znalazła ją jednak pewna turystka na koniu – rakieta leżała sobie spokojnie przy drodze koło Bydgoszczy… Kilka dni temu mieszkanka departamentu Cher we Francji odnalazła odłamki meteorytu, znacznie szybciej po jego wylądowaniu. Bez żadnej pomocy armii. Zbudowaliśmy płot za blisko 2 miliardy złotych, a i tak każdego tygodnia prawie tysiąc uchodźców znajduje sposób, żeby go pokonać i znaleźć dalszą drogę na Zachód. A ci, którzy mają pieniądze, nie muszą wcale szturmować żadnego muru, wystarczy, że „dadzą w łapę” pośrednikom z grupy działającej pod kuratelą naszego MSZ-u, i mogą spokojnie wjechać do Polski, nawet jeśli są z Bliskiego czy Dalekiego Wschodu. Niby rząd boi się terrorystów i pasożytów, a jednocześnie kupczy wizami na szeroką skalę, co powoduje problemy dla wielu krajów, także dla Ameryki. Skandale ten rząd potrafi robić na skalę światową, w tym akurat jest lepszy od komuny. Na koniec dowcip. Za poprzedniej komuny pewien wnuczek powiedział dziadkowi:

– Ruskie na księżyc polecieli!
A na to dziadek:
– Wszystkie?

– Nie, dwóch – odpowiedział wnuczek.

– Ech, to co mi głowę zawracasz – machnął ręką dziadek.

Teraz ruskie są już za miedzą i w każdej chwili wojna może się przetoczyć na nasze terytorium.  Nie jest to odpowiedni czas, żeby stawiać na nieodpowiedzialną propagandę. Potrzeba nam mądrej, odpowiedzialnej i konsekwentnej polityki, jaką proponuje Trzecia Droga.

PSL WARMIA I MAZURY
ul. Kajki 4A, 10-547 Olsztyn
tel. 89 527 32 17, fax 89 522 28 46